poniedziałek, 18 listopada 2013

Podróżując po Rumunii / On the way in Romania



Zapraszam na moją stronę internetową do obejrzenia nowego eseju który powstał w Rumunii.

I invite you to check out new essay from Romania in my website.


środa, 7 sierpnia 2013

Publikacje / Publications



I invite you to check out my photographies and read short texts. In Aorta magazine essay Palestine. In PokochajFotografie my portfolio.

Zapraszam do obejrzenia moich fotografii i przeczytania krótkich tekstów. W  sierpniowym wydaniu magazynu Aorta esej "Palestyna". W PokochajFotografie moje portfolio.

                                                                   

                                                          
          



                                     

poniedziałek, 10 czerwca 2013

czwartek, 28 marca 2013

Photography+Polaroids



Łącze swoje blogi. Od dzisiaj wszystkie posty maciejgrzybowskipolaroids dostępne 
w blogu maciejgrzybowskiphotography.

I'm connecting my blogs. Now you can find all my posts from
maciejgrzybowskipolaroids.blogspot.com on
maciejgrzybowskiphotography.blogspot.com.

maciejgrzybowskiphotography + maciejgrzybowskipolaroids







środa, 27 marca 2013

Moja strona www. / My website.



Powstała (w końcu) moja strona. Zapraszam wszystkich do odwiedzenia!

I also invite you on my new website

www.maciejgrzybowski.com







niedziela, 10 marca 2013

W drodze po Albanii. / On the way in Albania.


         Krople wystrzeliwały wysoko w górę, popołudniowe słońce było silne i tworzyło małe tęcze. Beztroskie fontanny z gumowych węży sterczały co kilkadziesiąt metrów zapraszając silnym strumieniem do prowizorycznych myjni samochodowych. Wjeżdżaliśmy do Albanii.
         Myślałem że o nich nie napiszę. Są w każdym przewodniku, ale tak naprawdę to one były pierwsze i nas powitały zanim dobrze przekroczyliśmy granice. Wszystkich miało być dobrze ponad pół miliona. Lęk, strach, który się zmaterializował w betonie i stali. Albańskie bunkry. Smutny i surrealny pomysł Envera Hoxhy, który uczcił swoje trzydzieste czwarte urodziny powołując Front Wyzwolenia Narodowego by niedługo później zostać pierwszym sekretarzem. Reszta chorego snu ziściła się gładko, co dojrzały Enver potwierdził w 1972 roku w jednym z przemówień: „Ojczyzna stała się piękniejsza i kwitnąca”. Teraz bunkry chroniły głównie popalających wyrostków i młodociane pary przed wścibskimi spojrzeniami. Coraz częściej wysadzane dawały gruz i stal ze swoich wnętrzności. My jechaliśmy dalej i bunkry powoli niknęły w oddali jak zły sen po przebudzeniu. Chcieliśmy zobaczyć Tiranę.
Zaparkowaliśmy pomiędzy pstrokatymi blokasami, tu miał być hotel. Nieśmiało wyszliśmy na rekonesans. Przywitał nas swojski pierdolnik i wrastający w ziemię mercedes. Hotel się znalazł,  na recepcji powiedzieli że tata zaraz odjeżdża i będzie można podjechać pod samo wejście. M. i G. poszli po samochód. Stałem na ulicy w ostatnich promieniach słońca, chłodny cień kolorowych bloków okrywał stoliki hotelowego baru. Wyobrażałem sobie resztę miasta. Tata odjechał spod hotelu, syn wyszedł i proponował gościnę: że po długiej drodze, że gorąco, że najlepsza rakija i w ogóle. Trochę się wykręcałem, ale ciekawość była silniejsza.
Hotelowy bar był chłodnym zacienionym azylem. Siedzieliśmy długo, mijała druga szklanka rakii. Ulicą na pełnym gazie przejeżdżali śniadzi faceci niemieckimi samochodami. Nasz nowy kolega znał wszystkich. „To jest boss a tamten to big boss”. Przyszedł dziadek, Był uśmiechnięty i jednocześnie skupiony a jego twarz świadczyła że niewiele rzeczy potrafi go zdziwić.  Naturalnie przyłączył się do rozmowy, jak byśmy wspólnie spędzali wszystkie popołudnia. Z sąsiedniego sklepu motoryzacyjnego przyszedł ojciec z synem, Nasz kolega przedstawił gości. Mały i duży boss handlowali częściami do Merca, byli jowialnymi miśkami. Usiedli i zamówili dla wszystkich, a wcześniejsze już dobrze robiło w głowie. Tirana zastawiała pułapkę i bałem się że dzisiaj poza Bajram Curri innych jej ulic już nie zobaczymy. Kolejna fura pruła ulicą oślepiając długimi.  Gdzieś z tyłu usłyszałem że ten co przejechał to też jest big boss i nie byłem pewien czy mówił to nasz kolega, chłopaki z motoryzacyjnego, czy przechodzący obok faceci. Głosy stawały się trudne od odróżnienia, stapiając się w jeden miękki chrzęst. Przyszedł czas by kończyć spotkanie.
Wiem że tam wrócę, ale teraz jest zima i melancholia przychodzi niezapowiedziana. Od Albanii dzieli mnie dwa tysiące kilometrów więc zamieniam teraźniejszość na wspomnienia by łagodzić czekanie.